Anatol Sulik z Kowla

Anatol Sulik z Kowla

Z wielkim żalem informujemy, że w dniu 11 kwietnia 2014 roku zmarł w wieku 62 lat Anatol Franciszek Sulik, nasz wielki przyjaciel z Kowla, od wielu lat ratujący od zapomnienia polskie groby na Wołyniu. Pozostanie w naszej pamięci jako nieoceniony gawędziarz, wielki znawca polskiej historii Wołynia, człowiek niezwykle zasłużony dla dokumentowania polskich cmentarzy i polskości na Ukrainie. Kustosz pamięci narodowej, dla którego poszukiwanie i porządkowanie miejsc spoczynku Polaków na Wołyniu, ratowanie przed zniszczeniem ginących śladów polskości stało się sensem całego życia.

                                       


          Rozmowa z Anatolem Sulikiem

Anatol pochodził z rodziny polsko-ukraińskiej. Urodził się niedaleko Lubomla na Wołyniu, w dawnej ziemi chełmskiej. Za komuny, jak sam mówił, w zasadzie niczym szczególnym się nie wyróżniał – najpierw skończył szkołę zawodową i technikum, później odsłużył wojsko. Nie był ani w komsomole, ani w partii. Miał jednak swoją wielką pasję – Polskę i wszystko co z nią związane.

W jednym ze swoich artykułów napisał, że języka polskiego uczył się z inskrypcji na polskich grobach. I chyba niewiele przesadził. Podręczników polskich wtedy praktycznie nie było. Udało mu się zaprenumerować „Kurier Polski” i „Poznaj swój kraj”, przez 25 lat to z nich czerpał wiedzę o Polsce, o historii. Z czasem przyszła fascynacja polskim językiem i kulturą. W różny sposób zdobywał polskie książki. Świetnie mówi i pisze po polsku.

– Wiele dowiedziałem się od babci, która potrafiła pięknie opowiadać – wspominał Anatol Sulik. – Niektóre historie były jednak tak przerażające, że trudno było w nie uwierzyć. Wojenne okrucieństwa, niesnaski pomiędzy Polakami a Ukraińcami, rzezie całych wsi. Człowiek od dzieciństwa zadawał sobie pytanie, dlaczego tak się działo, jak to było możliwe? Czy dwa narody nie mogą żyć obok siebie w zgodzie?
Nagle przyszła pieriestrojka, z dnia na dzień Związek Radziecki rozsypał się jak domek z kart. Polskie ruchy i organizacje już nie musiały działać pokątnie. Gdzieś w 1991 r. Anatol przeczytał, że w Łucku ma powstać Towarzystwo Kultury Polskiej.

– Zrozumiałem, że muszę tam się znaleźć, że moja wiedza może pomóc wskrzeszać polskość na Wołyniu – opowiadał Sulik. – Pojechałem na zebranie założycielskie, trafiłem nawet od razu do zarządu. I rzuciliśmy się do roboty. Bardzo ściśle współdziałaliśmy z kościołem rzymskokatolickim – ostoją polskości. Dzięki niemu mieliśmy się gdzie spotykać, docierała do nas prasa, książki. Zakładaliśmy nowe kościoły, zachęcaliśmy Polaków, by nie ukrywali już swojej wiary. Ja sam w dzieciństwie nawet nie byłem ochrzczony. Zaczęły przyjeżdżać do nas wycieczki z kraju. Nawiązywaliśmy nowe znajomości, krążyła korespondencja. Dzisiaj dzięki temu mam dziesiątki znajomych w całej Polsce. To na ich zaproszenie często przyjeżdżam do kraju.

W 1998 r. ministerstwo kultury zaprosiło Anatola Sulika na kurs podstawowej wiedzy o ochronie zabytków. Uczestniczyli w nim Polacy z Litwy, Ukrainy, Białorusi. Fachowa wiedza zdobyta w czasie kursu bardzo przydała się w dalszej działalności.

Rodacy odwiedzający Wołyń często poszukiwali grobów swoich bliskich – dziadków, rodziców, braci, sióstr. Okazywało się, że cmentarze polskie są w bardzo złym stanie, że często nie można odnaleźć grobu opuszczonego przez dziesiątki lat. Szczególnie, gdy nie wiadomo jak wygląda nagrobek, albo gdy znikła z niego tablica.

Na cmentarzu w Kowlu, Anatol odnalazł 32 groby polskich policjantów poległych na służbie w latach 1919-40. Prawie nieczytelne już tabliczki głosiły: „Zginął z rąk bandytów w obronie życia i mienia obywateli”, „Poniósł bohaterską śmierć w walce z bandytami”.

– Ich kwatery przysypane były górą śmieci, sięgającą ramion krzyży – mówi Janina Gruszka Raczyńska, pochodząca z Wołynia mieszkanka Zamościa. – To był naprawdę bardzo smutny widok. Ogromna zasługa Toli, że te groby zostały odnowione.

Sulik zainteresował bowiem sprawą Komendę Główną Policji i Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Udało się – miejsce spoczynku policjantów poległych w czasie służby ojczyźnie wygląda dziś godnie, a do Anatola zgłaszają się krewni przedwojennych funkcjonariuszy z prośbą o pomoc w odszukaniu kolejnych mogił. W czasie poszukiwań natrafił na pismo komendanta policji z roku 1934, zawierające prośbę o modlitwę w dniu Wszystkich Świętych za poległych policjantów. W piśmie tym wymieniono 50 nazwisk. Lokalizacja wielu grobów ciągle nie jest znana.

To właśnie dzięki informacjom Anatola udało nam się zgromadzić dane o miejscach pochówku polskich policjantów II RP, zamieszczonych na tym portalu. Dzięki jego zaangażowaniu i pomocy wiele z tych nagrobków zostało uporządkowanych. Opiekują się nimi policjanci lubelscy.

Z informacjami o policyjnych nagrobkach na Wołyniu uzyskanymi od Anatola można zapoznać się TU.

– Moją mapą jest taki ilustrowany przewodnik po Wołyniu z 1929 r. Kierując się nim docieram do unikalnych miejsc – krzyży, kapliczek, figurek, cmentarzy. Niestety, wiele z nich już nie istnieje, dlatego tak ważne jest, by ocalić i przywrócić blask tym, które jeszcze się zachowały.

Sulik odnalazł też kilka grobów żołnierzy poległych w kampanii wrześniowej, żołnierzy I Armii Wojska Polskiego, mogiły ludności polskiej pomordowanej przez Ukraińców, wiele indywidualnych, zapomnianych polskich grobów rodzinnych. Z prośbą o pomoc zwraca się do niego wiele osób z Polski.

Anatol Sulik przeprowadził pełną inwentaryzację 12 cmentarzy, odnalazł blisko 1200 polskich grobów, na których udało mu się odczytać ponad 660 nazwisk. Wiele tabliczek jest już nieczytelnych, część marmurowych rozkradziono. To, co ocalało jest solidnie opisane i udokumentowane zdjęciami. Od wielu lat gromadzi także dokumentację dotyczącą innych zabytków związanych z polskością na Wołyniu. Do chwili obecnej zebrał przeszło 2 tys. stron maszynopisu, setki zdjęć i map. Z materiałów tych korzysta również ministerstwo kultury. Anatol jest też autorem książek „Cmentarz polski w Kowlu”, „Przewodnik historyczny po wołyńskim pobojowisku Legionów Józefa Piłsudskiego pod Kościuchnówką (1915-1916): (wraz z Adamem Zamojskim), jak również cyklu reportaży pt. „Podróże z Bogusiem”.

– Najwięcej czasu poświęcam teraz grobom legionistów, I wojna światowa zebrała na tych ziemiach krwawe żniwo. W ubiegłym roku natrafiłem na pomnik nieznanego żołnierza 4 Pułku Piechoty Legionów Polskich, poległego w 1916 r. W tym miejscu przebiegała linia frontu w czasie II wojny i prawdopodobnie jeden z pocisków poważnie uszkodził nagrobek. Do dzisiaj zachowało się 10 cmentarzy legionowych.

Anatol pokazuje nam kolejne zdjęcia – niezwykły nagrobek w kształcie bomby, nieznanego sapera w Wołczecku. Prawdopodobnie jego elementami były kiedyś łuski artyleryjskie, dzisiaj widać po nich jedynie puste miejsca. Opowiada o odnalezieniu grobu 18 oficerów Korpusu Ochrony Pogranicza, bestialsko zamordowanych przez Sowietów we wrześniu 1939 r., w okolicach wsi Melniki. Po ekshumacji, ich szczątki spoczęły na miejscowym cmentarzu. Niestety, udało się ustalić tożsamość tylko 11 żołnierzy.

I już kolejne zdjęcia i kolejna opowieść – o tragicznej przeprawie przez Prypeć oddziału kpt. Kazimierza Żaniaka ps. „Garda”, z 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK. W maju 1944 r., w krzyżowym ogniu hitlerowców i armii radzieckiej poległo ok. 250 żołnierzy AK. W miejscu krwawej przeprawy, w ubiegłym roku usypany został kopiec, stanął krzyż i tablica pamiątkowa.

Polskie kwatery zostały odnowione w takich miejscowościach jak Kościuchnówka, Maniewicze, Wołczeck, Koszyszcze, Kołki, Karasin, Jeziorno czy Kowel. Sulik podkreśla, że wszystkie prace są prowadzone legalnie, przy dobrej współpracy z miejscowym samorządem, który z reguły jest bardzo przychylny. Często do pomocy włącza się ukraińska młodzież. Do głowy przychodzą mu ciągle nowe pomysły, chce by powstały nowe trasy turystyczno-informacyjne, wiodące polskimi śladami, by w miejscach gdzie przebywał czy dowodził Józef Piłsudski stanęły pamiątkowe słupy np. z bazaltu. Najwięcej roboty ma jednak wtedy, gdy zbliża się dzień Wszystkich Świętych. Wtedy na swoim małym zwykłym rowerze z plecakiem pełnym zniczy przejeżdża po kilkadziesiąt kilometrów dziennie. Chce symboliczną lampkę zapalić na każdym grobie, na jakim tylko zdoła.

 

Anatol Sulik za swoją pracę i ogromne poświęcenie został nagrodzony przez Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa specjalnym, stałym upoważnieniem do reprezentowania ROPWiM i wykonywania wszelkich prac na Wołyniu. Dzięki jego zaangażowaniu wielu rodaków dziś odnajduje mogiły swoich przodków a groby nie odchodzą w zapomnienie.

Postanowieniem Prezydenta Rzeczypospolite Polskiej z dnia 24 maja 2012 r. o nadaniu orderów i odznaczeń odznaczył Anatola Sulika Srebrnym Krzyżem Zasługi za zasługi w upamiętnianiu historii i męczeństwa polskich żołnierzy formacji granicznych w 1939 r.

Anatol pisał:

„Miejmy więc nadzieję, że te wszystkie zapoczątkowane wiele lat temu sprawy będą nadal kontynuowane, że nie zabraknie rąk do pracy, a pozostawione na Wołyniu cmentarze pozostaną dla naszych potomnych symbole pamięci, czci i modlitwy…” 

Niech to przesłanie trwa i znajdzie naśladowców.

A Ty Tola, spoczywaj w pokoju!  Niech Pan Miłosierny wynagrodzi Twoje trudy.

Matko Boża Lubomelska i Latyczowska – Królowo Podola i Wołynia, miej go w swej opiece.

                           


                                                                                                                                                                  do góry